5 września 2017

Ciepłe, smooth jazzowe dźwięki Chrisa Bottiego uwiodły warszawską publiczność, podczas koncertu w Warszawie. Trębacz wraz ze swymi gośćmi poprowadził w różne muzyczne rejony. Słuchacze byli świadkami podróży od jazzu, poprzez ballady rockowe, pop do opery i klasyki. Kolejne dwa koncerty trębacza w środę i czwartek we Wrocławiu i Szczecinie. Kto nie był – ma jeszcze szansę kupić bilet i z pewnością nie będzie żałować!

 

Skrzypaczka grająca ognistego rocka, wokalistka R&B, klasyczny tenor, czy wyczyniający cuda perkusista – to tylko niektórzy znakomici muzycy, którzy towarzyszą Chrisowi Bottiemu w polskiej trasie koncertowej. Pierwszy koncert w Warszawie podczas wrześniowego tournée już się odbył, kolejne we Wrocławiu i Szczecinie zaplanowano w środę i czwartek. Już wcześniej było wiadomo, że tak różnorodny dobór artystów będzie gwarantował koncert o różnej stylistyce. I tak było!

 


Na początku Chris Botti popłynął w piękne rejony muzyki filmowej, prezentując słynny temat „Gabriel's Oboe” skomponowany przez Ennio Morricone do produkcji pt. „Misja”. Później wybrzmiał fragment „Concerto de Aranjuez”, stworzony w oryginalne na gitarę. Chris z zespołem oczywiście nie odtworzył tego tak po prostu: to była smooth jazzowa wariacja na temat. Iście mistrzowska improwizacja wybrzmiała jednak w kolejnym utworze, śpiewanym dawniej przez Nat King Cole'a pt. „What i Fall In love”. Solowymi partiami popisali się perkusista, gitarzysta oraz pianista! To była prawdziwa gratka dla fanów jazzu. W trakcie koncertu nie zabrakło także nostalgicznego „Hallelujah” Leonarda Cohena, które wręcz zelektryzowało publiczność. Były także utwory z repertuaru Billie Holiday, czy Roberty Flack oraz klasyka: słynne gitarowe „Tango Suite” Astora Piazzolli oraz „Nessun Dorma” i „Time To Say Goodbay”, które zaśpiewał artysta operowy Jonathan Johnson. Dla wielbicieli rocka zagrała Caroline Campbel, która rewelacyjne i niezwykle energetyczne wykonała „Kashmir” z repertuaru Led Zeppelin. Artystka dostała wielkie brawa! Oczywiście nie mogło zabraknąć utworu Stinga „My Funny Valentine”, które było jednym z dwóch kompozycji zagranych na bis.  

 


Chris Botti nie ograniczył się do występu na scenie. To, co sprawia mu ogromną przyjemność to bliski kontakt z publicznością. Dlatego po prostu zszedł do niej, przechadzając się między rzędami.
W pewnym momencie towarzyszyła mu także wokalistka Sy Smith, której piękny, krystaliczny głos dodawał uroku już i tak wspaniale brzmiącej trąbki Bottiego. Gorąca reakcja publiczności tylko potwierdziła wielką popularność trębacza w Polsce i to, że może on zawsze liczyć na spore grono wiernych fanów.


– To była muzyczna podróż nie tylko po krainie jazzu, ale wykraczająca daleko poza niego: zahaczająca także o rock, pop, R&B,, klasykę, operę! Niewątpliwie Chris był głównym bohaterem wieczoru, ale jego wspaniali artyści sprawili, że koncert był niezwykły. Gorąco zachęcam do posłuchania, bo taka szansa będzie jeszcze we Wrocławiu  i Szczecinie. Tych koncertów nie można przegapić! – komentuje Janusz Stefański z agencji Prestige MJM, która była organizatorem koncertu. 

 

 

Galeria